Cnota grunt, ta nie spróchnieje, nie zginie nigdy, ta szlachcica czyni, rodzi, i zdobi

[...]

Kiedy człowieka prawdziwie poznać chcesz, odejmi od niego ojczyznę, bogactwa, godności, potęgę, obnażonego weźmi z inszych kłamliwego szczęścia przydatków. Na umysł patrz, na ten czas poznasz jaki kto jest, jeśliż pożyczana szata, jeśli własna a nie cudza skóra, jest świetnym. Zdejmi jeno łańcuch tak z jego przodka, jako i z samego, ujrzysz że jest brzydkim puchaczem. Wszak dobrze mówimy: nie urodzi sowa sokoła. Sowa sowę rodzi: z takich herbów przodka, taki się też potomek rodzi. Rzeczesz, że się trafia ze złego, dobry syn cnotliwy. Prawda, ale nie rodzajem, nie ze krwie cnota, ale z cnoty krew się szlachecka mnoży. Majętności, i potęga nie są szatą szlachcica prawego. Marna rzecz jest dostatek. Dobrze jednemu co się w świetnej szacie pysznił rzekł do ucha mądry człowiek: Nieboże wczora tę wełnę owca na sobie nosiła. Ja rzekę, złoto, srebro, perły, i insze klejnoty z ziemie są wzięte, jedwab z robaków się rodzi, pamiętajże że ciało przykrywają, które się z nimi w ziemię i w robaki obrócić musi. Coś inszego szlachcicowi jest  potrzebniejszego. Ja trzymam z uczonym żydowinem, że złoto, srebro, cześć, godność, zdrowie, kształt, sława, są w mocy cnoty, i jej służą jako królowej. Cnota grunt, ta nie spróchnieje, nie zginie nigdy, ta szlachcica czyni, rodzi, i zdobi: w tym się z Platonem zgadzam, insze wszytkie do niej przydatki, są jej pacholętami.

[...]

Tekst na podstawie Andrzej Radawski Prawy szlachcic, w kazaniu na pogrzebie [...] Andrzeja ze Zmigroda Stadnickiego [...]  z 1614 r.