Po wszystkich narodach drukują co chcą, i będą drukować. Drukujcie i wy sobie, co chcecie; my się o to brać nie będziemy.

Ingres posłów moskiewskich do Warszawy

16 marca 1650 r.

Wyjechał przeciwko nim JMP. Podczaszy W. Ks. Litewskiego a JMPanem Wesslem chorążym nadworrnym, starostą różańskim w karecie, i przednia kawalkada jej królewskiej mości. Czekali nad Wisłą u przewozu kilka godzin, nim się posłowie w batach przewieźli. Wysiadłszy Pan Podczaszy z karety, stał przy karecie; bo p. podczaszy chciał, żeby do niego posłowie przystąpili. A posłowie też przestrzegali swojej prerogatywy, według dawnego zwyczaju, aby ich nasi posłowie od Króla JMci witali. Przystąpili jednak do nich Pan Podczaszy z Panem Wesslem, witając imieniem Króla Jmci. Chciał miec prawą rękę, i do karety ich swojej prosił, aby wsiedli, i długo z sobą się certując, że posłowie moskiewscy w osobie carskiej będąc, prawej ręki naszym pozwolić i do karety wsiąść niechcieli; ale do swoich naszych prosili; i takoż do Króla Jmci o tem po dwakroć wysyłali, a tymczsem przymawiali sobie z obu stron.

P. Podczaszy powiedział: „żem ja ciebie Panie Puszkin, gdyś był w poselstwie ze Lwowem, przyjmował, a mieliśmy pierwszą rękę”. Odpowiedział mu na to: „łżesz Tyszkiewicz! A to i teraz prosiłeś nas do swojej karety, a powiadasz znowu, że to królewska kareta”. Pan Podczaszy zaś na to: „Gdybyś nie był w osobie carskiej, za takie słowa u nas biją w gębę”. – Powiedział znowu, „że i u nas durnych biją, którzy nie umieją czcić posłów wielkich; bo ty tylko nas znieważasz”. – Potem pytał Pana Starosty Różańskiego, jak go zowią? – Pan Podczaszy powiedział, że to jest Chorąży Nadworny Koronny, Tykociński, Białostocki i Rożański Starosta. Pytał tedy: „a czemuż do mene niczoho nie howorysz?” – Powiedział: bo nie rozumiem, co wy mówicie”. – „A naszcoż tebe głupeho do mene Korol prysłał?” – Odpowiedział: „nie jać to głupi, ale mnie do was głupich przysłano, z taką waszą polityką; ubrany mój hajduk mógłby do was poselstwo odprawić”. – Z gniewem wielkim rzekł Puszkin: „Bładyn syn hajduk z toboju! Nie tak nas wielkich posłów ś.p. Korol Władysław szanował i przyjmował. Będziemy wiedzieć, jako się u Korola o tem domawiać”. – Przybieżał potem od Króla P. Gołkowski, żeby się więcej nie alterkowali, ale we wszystkiem ich wolą czynili.

A wtem wsiedli do karety Puszkinowej, którą kupił od Pana Zawiszy Marszałka Nadwornego Litewskiego w drodze, i usiedli, P. Podczasy i P. Starosta Rożański naprzeciwko wielkim posłom, i wjeżdżali do miasta takowym porządkiem. Cechy szły starej i nowej Warszawy. Rozmaite po nich piechoty. – 200 Węgierskiej JKMości. Za nimi dwóch jechało Moskalów; jeden w sobolej aksamitnej czerwonej ferezyjej starej, łańcuchem przepasał się; drugi w aksamitnej fiałkowej letniej polskim krojem robionej. Prowadzono za nimi koni 30 w kapach z mitukami nieszumno ubranych i piernych: przy koniach 4-ech małe były tołumbasiki.

Potem Pan... z Draganią królewską i kompanią Neldową dragańską. Następowała tuż kawalkata Kozacka od różnych Panów zebrana. Za nimi czterech jechało Moskalów pięknie ubranych, dworzanie carscy. Kawalkata też nasza usarska zbierana od Pieczętarzów i od Arcybiskupa. (Po nię umyślnie posyłano.) Moskiewscy potem dworzanie jechali przeplatano z naszymi, a przed samą karetą bratanek Puszkinów posła wielkiego w dziesięciu leciech, nadobny i na pięknym koniu. Posłowie w karecie swojej włoskiej, konie polskie nasze, woźnice moskiewscy, za karetą koni jazdy sześćdziesiąt Moskwy. Kareta druga sześcią koni, wózków cztery po tyleż oni; na jednym w klatce dwóch sokołów żywych. Circumcirca wszystka gwardyja Króla JMości szła. Odprowadzili tedy Posłów o godzinie siódmej z wieczora do ich stancyj, mianowicie do dworu Pani Szałapskiej.

[...]

Król Jmć z Panami Senatorami namówiwszy się, odpowiedzieć kazał: „O pomyłki w tytułach stale prosić Cara Jmci, aby do braterskiej miłości ś.p. Króla Jmci, i ze mną na początku panowania mego, konkonować tym wszystkim raczył, którzy niewiadomi będąc ruskiego pisma, pisząc zgrzeszyli: a potem scrio przykażę, aby się to nie działo, i karać przestępców na Sejmie podług praw neszych obiecuje. Pakta też involabiliter zachować chcę w cale. O księgach drukowanych więcej mówić i exagerować nie kazał, bo o tem mówić, jest dzieło nikczene, id est sprosne. Po wszystkich narodach drukują co chcą, i będą drukować. Drukujcie i wy sobie, co chcecie; my się o to brać nie będziemy. Consequenter i w tem wzmianki czynić nie kazał, że za cześć carską naruszoną, Smoleńska upominali się, a za bezczestwo (id est dishonor) Hospodarstwa Moskiewskiego 500 000 czerwonych złotych domawiali się.

I owszem, kazał im powiedzieć, że wy na poselstwie plotkami bawicie Panów Senatorów, i niesłusznych rzacze darmo sie dopominacie. Rozgniewana Moskwa poczęła wojną potrząsać, i rozjechali sie do hospód, deklarowawszy się, że więcej na rozhowor przyjeżdżać nie mieli, ale affektowali się, aby ich z niczem odprawiono. Ludzi różnych, co przychodzili, słowami lżyli i sromocili. Nazajutrz ex consilio Król Jmć kazał wytrąbić, aby żaden nie ważył się od Moskwy kupować towarów, i tam do nich chodzić. I samym wychodzić nie kazano ze stanowiska. Bardziej się jeszcze Moskwa dąsać poczęła.

 

Dnia 24 marca

Była tajemna rada, z której posłano do nich Pana Marszałka Nadwornego Koronnego, [aby,] jeżeli będą na zamku, tamże skarżyli o bezczestwo. Potem jeździł do nich JMP. Kanclerz Koronny; Znowu Ksże Jmć Kanclerz Litewski; i tam ich racyjami dewinkowali, że mitius postępować poczęli. Otrąbiono znowu, (albowiem prosili) żeby przedawali. P. Starosta Rożański z rozkazania Króla Jmci przeprosił ich o to, uti praemissum est superius, i potem na rozhoworze byli po dwakroć. Stanęło tedy na tem, żebyśmy gońca, i oni swego do Cara posłali; czego się usilnie domawiali, lubo im nasi repulsabantur. Jedzie tedy goniec nasz po Wielkiej Nocy, P. Bartliński sługa Ks.cia Jmci Litewskiego [Hetmana?] o deklarację Carską: a Moskwa do powrotu gońców w Warszawie mieszkać będzie; na których codzień z Skarbu po pięćset złotych wychodzi.

Relacja Jakuba Michałowskiego z poselstwa moskiewskiego do króla polskiego przedstawia ciekawe obserwacje obyczajowe. Delegacji cara przewodniczyli Jurij Gawryłowicz i Stiepan Gawryłowicz Puszkinowie. Żądali m.in. surowego ukarania autorów obrażających cara i państwo moskiewskie książek. Początkowo strona polska nie zgadzała się z zarzutami jednak później doszło do katowskiej „egzekucji” egzemparzy tych tomów.

Jakuba Michałowskiego księga pamiętnicza