Na tabak do Piotra

Jan Andrzej Morsztyn

Na tabak do Piotra
 
Smrodliwe ziele, o ziele śmiertelne,
Które w krainy morzami oddzielne
Życzliwe skryło od nas przyrodzenie.
Kto cię na rodu naszego stracenie.
Kto cię na brzeg nasz przywiózł łodzią krzywą
I świat zaraził trucizną smrodliwą?
Nie dosyć było. że i wojny krwawe,
Blade choroby, głody niełaskawe,
I sama starość, i straszne trucizny
Króciły nam wiek bez tego nieżyzny,
Żeś i ty naszym latom, brzydkie ziele,
Musiało kresu uszczerbić tak wiele!
Któż by twą brzydkość godnie i gotowy
Jad zganił, i dym posłany do głowy?
Taka zaraza z piekielnej otchłani
Bucha, której zwierz ani minie, ani
Żywo przeleci ptak. której żarliwy
Dech drzewa suszy i wypala niwy:
Taki i w piekle smród bardziej nad wszytkie
Męki skazanych trapi dusze brzydkie.
Smrodliwe ziele, o ziele śmiertelne,
Tyś nad zaduchy szkodliwsze piekielne.
Nad arszeniki. i twój dym szkarady
Przechodzi zmyślnych aptek włoskich jady!
O straszne głowy - nie głowy, lecz kadzi
Szockie, których ten zaduch nie rozsadzi!
Taki-ć to dym był. którym założnice
Z mężowej Fazis paliła łożnice;
Takimi zioły strutą nazbyt szczéry
Herkules suknią wziął od Dejaniry.
Kto ojca zabił, pogwałcił ołtarze,
Ojczyznę zdradził - niechaj go nie karze
Inaksza męka za grzech niejednaki,
Dymem go tylko niech kurzą tabaki.
I tobie, jeśli kiedy zachcesz Pietrze,
Lubo dymnego, lub co go Żyd zetrze,
Niech ci dziewczyna luba przed tą wonią
Umknie ust i twym zasłoni się dłonią,
I w najgorętszej na łóżku potrzebie
Leży z daleka i zadkiem do ciebie.