A trupy w koło straszliwe leżały, ludzie i bydło, wielki zwierz i mały

Pieśń III
Z okoliczności wezbrania rzeki Wilny opiewa potop.
Przeciwne chmury słonce nam zakryły
I niepogodne deszcze pobudziły,
Wody z gór szumią, a pienista Wilna
Już brzegom silna.
Strach patrzeć na to częste połyskanie,
A prze to srogie obłoków trzaskanie
Kładą się lasy, a piorun, gdzie zmierzy,
Źle nie uderzy.
Zakładaj korab cieśla nauczony!
A kto wie, jeśli nie wrócą się ony
Nieszczęsne czasy, kiedy powódź była
Świat zatopiła.
Sześć niedziel wtenczas lał deszcz nie przestając,
A ziemia, nowe źródła pobudzając,
Rzek przymnażała tak, iż morskie wały
Wylać musiały.
Z ludźmi pospołu i miasta i grody
Nieuśmierzone zatopiły wody,
Nie wysiedział się pasterz z bydłem wcale
Na żadnej skale.
Ryby po górach wysokich pływały,
Gdzie ledwie przedtem pióra donaszały
Mężnej orlice, gdy do miłych dzieci
Z obłowem leci.
Ale natenczas i matkę i syny
Pożarła woda, i wszytek zwierz iny;
Sam Noe został, przy nim żona tylko,
A dziatek kilko.
Nieżyzne w cnotę to tam były lata,
Gdzie ledwo jeden ze wszytkiego świata
Nalezion, co go Bóg w cale zachował,
Gdy nierząd psowal
Ten będąc z łaski pańskiej ostrzeżony,
Zbudował sobie korab niezmierzony,
Na którym pływał czasu złej przygody
Po wierzchu wody.
A wszyscy inszy nagle zagarnieni,
I w głębokościach morskich zatopieni;
Niebo a morze, te dwie rzeczy były
Świat zastąpiły.
A kiedy się już prawie dosyć stało
Pańskiemu gniewu, potrosze spadało
Wielkiego morza, aż za czasem skały
Z wody wyjźrały.
Potem i zbytnie zawarły się zdroje,
A bystre rzeki wpadły w brzegi swoje,
Ziemia ku słońcu pełne ciężkiej rosy
Rozwiła włosy;
A trupy w koło straszliwe leżały,
Ludzie i bydło, wielki zwierz i mały,
Pełne ich morza, pełne brzegi były
Boga ruszyły —
I rzekł Noemu: Już teraz na ziemię
Występuj śmiele, i z tobą twe plemię;
Oto ją znowu przyodzieję lasy
Na wieczne czasy;
I będzie, jako po te lata wszytki,
Ziemia dawała wszelakie użytki;
Mnóżcie się, niech świat spustoszały wszędzie
Znowu osiędzie.
A w tein upewniani każdą żywą duszę,
Że nigdy potem takich wód nie wzruszę,
Któreby mieli ziemię opanować
I świat zepsować;
Włożę na niebo znakomitą pręgę,
Którą gdy ujźrę, wspomnę na przysięgę,
Że mam hamować niezwyczajną wodę,
I nie zawiodę.
Pomni się lutni! nie twojej to głowy,
Wspominać Boga żywego rozmowy;
Każ ty nam zasieść przy ciepłym kominie,
Aż zły czas minie.
Tekst na podstawie wydania z roku 1882.