O złodziejstwie rzeczypospolitej

Sebastian Klonowic

O złodziejstwie rzeczypospolitej

Gdy ktoś rzeczpospolitą (iż tak mam rzec marnie)
Lub jakiego monarchy dochód k'sobie garnie.
Jakoż to za tym idzie, iż więc ten rad łupi
Rzeczpospolitą, którą za posuły kupi.
Bo i oraz łakomy, dla hojnej nadzieje,
Nasienia nie lituje, lecz je hojnie sieje.
Wiatorami zwano w Rzymie miejskie sługi,
Ci łupili tajemnie skarbnice czas długi;
Pisarczykowie z nimi kompaniją wiedli,
I za to się stroili, i pili i jedli;
Wyniosło się to potem, karano ich srodze,
I on zacny Lukallus był tam w wielkiej trwodze,
Bo za jego szafarstwa (urzędnicy wara)
Iż się ta szkoda stała, patrzono Lonara.
Przed trzydziestą lat byłem w czeskim Kromołowie,
Gdy zdybano jednego na takowym łowie.
Mówią: Skąd ma pieniądze ten pan? A on iszcze,
Do zamku się wyrywając, grabine skrowiszcze.
Kilkanaście tysięcy złotych z pokładnice
Pana swego skorzyścił; więc też szubienice
Sprawiono nań osobne, bo na starych nowe
Wysoko wyniesiono porządne, sosnowe.
A tak on arcyzłodziej chodził długie czasy,
Na onej swej wierzchnicy z wiatrami zapasy.
Karzą więc takich ludzi rozmaicie o to:
Czasem om leją w usta rozpuszczone złoto,
Lex Iulia u rzymian z ziemie wywołaniem
Karała wyszokrajce i czci osądzeniem.

Sebastian Klonowic - Worek Judaszow