Cytaty staropolskie
Wojnę powiedzieć myśli serce moje,
Do której miecza nie trzeba, ni zbroje,
Ani pancerzów, ani arkabuzów;
Ta walka czyście może być bez guzów.
Ktemu wyjeżdżać nie potrzeba w pole,
Wszystka się sprawa ogląda na stole.
Dla tego mówią Polacy sami, że we Lwowie mieszkają tak piękne, delikatne i zwodnicze niewiasty, jak zresztą nigdzie na całej kuli ziemskiej. Spotkałem tam sam dzielną kobietę, która, kiedym coś chciał kupić od niej, umiała mi powiedzieć zręczny komplement w łacińskim języku i umiała się wyrażać w bardzo pochlebnych wyrazach.
Nikt się urzędów ani praw nie boi, na żadne się karanie nie ogląda. Bo gdy bojaźń Boża ginie i wstyd upada, w samej tyło karności urzędowej nadzieja do pohamowania złości zostaje. Której gdy nie masz. Rzeczpospolita ginie, a jako gdy obręczy z beczki opadają a nikt ich nie pobija, wszytka się rozsypuje.
Order polski był tylko jeden, Orła Białego. Ustanowiony od Augusta II, rzadko któremu z panów polskich był dawany i tylko takim, którzy intratę rocznią krociami tysiąców lub milionami rachowali. Ku końcu panowania Augusta III zagęściły się ordery, które graf Bryl, minister królewski, pod pokrywką wycieńczonych wojną pruską skarbów królewskich przedawał, od możnych i pragnących tej błyskotki biorąc po dziesięć i więcej tysięcy czerwonych złotych.
Sedycyj aby żaden czynić ani do nich przyczyny dawać nie śmiał. Także hakownic, dział aby żaden nie miał, a ktoby z nabitą rusznica chodził abo z niej strzelał, tedy żeby siedział w wieży przez wszystką elekcyę; a ktoby broni dobył, żeby był karan 20 grzywien winy; ktoby ranił, żeby był karen na gardle, także ktoby zabił abo rozruch jaki i sedycyę uczynił i z mostu idąc kogo zepchnął. Na namioty, gdzie panowie rada zasiada, także rycerstwo, żeby nikt koniem abo wozem nie nacierał.
Munsztuk ze dwiema dzwonkami prostemi, z kołkami z nadworza, z łańcuszkiem na wierzchu, w którym obracająca się łyżeczka w pośrzodku, otwiera wargi mięsiste, przekładać języka nie pozwala, podnosi głowę, należy koniowi dobrej gęby i wysokiego podniebienia.
Z Litwy za osobliwy prezent, przywieziono chłopca o siedmi lat do Warszawy, w jamie także niedźwiedzicy znalezionego, ten chłopiec nie gadał tylko mruczał, rękoma na czwornogach chodził, dano go tedy między dzieci do szpitala, dla ludzkich obyczajów na uczenie, ale z trudnoscią mógł nauczyć się, strawy kuchennej nie jadał, tylko jabłka, dość niemożono skąd by się wziął, nagi był, dziw jako się mógł w zimie wychować, licze miał podrapane, urody białasej, i nieszpetnej był kompleksjej.
Rzeczpospolita nasza barzo jest chora, barzo nadpsowana, częścią obyczajmi złymi, przyniesionymi z cudzych ziem, częścią złym wychowaniem ludzi młodych a nader łaskawym prawem, na one dawne dobre ludzi postanowionym; gdyż obojga trzeba do dobrze postanowionej rzeczypospolitej, to jest i obyczajów dobrych, i dobrego prawa; abowiem jako dobre obyczaje, żeby się nie skaziły, potrzebują dobrego prawa, tak też dobre prawa, żeby zostały całe, dobrych obyczajów potrzebują.
Za tymi tedy drabantami gwardiacy chodzili jak myśliwi za zwierzem, a gdzie tylko z nimi zwarzyli bitwę, regularnie ich porąbali, a najwięcej po twarzach, haniebnie szpecąc przeciętymi nosami, policzkami, odwalonymi uszami pięknych wcale ludzi, nie mając z nich żadnego innego pożytku, tylko jednę sławę, że karłowie bili olbrzymów.
Proszę was, damy, porzućcież przysłowie,
Co jest ohydą każdej białogłowie,
Mnie aż pod serce podpierają kolki,
Gdy szpetne rzeczy w ustach noszą Polki.