Cytaty staropolskie
(3 i 5)
Jeśli cię bez guzów tęskno,
Wyprawuj się w drogę spieszno,
A jeśli chcesz ujść tej wady,
Zostań w doma słuchaj rady.
(4 i 3)
Gdzieś pomyślił jedź bezpiecznie,
Boć ta droga pożytecznie,
Tobie będzie i szczęśliwa,
To rzecz istna, a prawdziwa.
Psi tedy w kupie zająca goniąc, nie wszyscy wiedzieć mogą o tropie, ale ich kilka wie tylko, raz mniej, raz więcej; raz ten, raz ów, jako który na ślad napadnie; jednak wszyscy krzykiem iść powinni, jedni drugim wierząc i ich dowodów swemi głosy poświadczając.
Zjechało się siedm grzechów na sejm do Warszawy.
Huczno, strojno wjechali mając pilne sprawy.
Pycha w rynku stanęła, Lenistwo w ulicy,
Gniew z Zazdrością po dworach, Obżarstwo w piwnicy.
Nieczystość chciała stanąć w rynku przy senacie,
Pycha jej wnet odpowie: „za bramą tam macie
Miejsce wasze od przodkow waszych posadzone,
By nie były warszawskie panny zabrudzone”.
Nieczystość się wnet rzuci na Pychę swym gniewem:
„Nie wiem, czemu by, gdyż mam wolność i pod niebem.
Zjechałam tu, żebym się z Warszawą poznała,
Zaczym trzeba, bym w rynku pierwsze miejsce miała”.
W Dniestrze, w starożytności Tyrus zwanym, który oddziela Podole od Mołdawii, znajduje się ryba na pół stopy długa, z głową, grubą, z przodu ostro zakończona, która nam wszystkim, którzyśmy ja w Mohilewie jadali, sprawiała prawie nieznośne bóle głowy, lecz nie dłużej nad około dwóch godzin po spożyciu, potem po przespaniu ból mijał. Zresztą ryba ta wcale dobrze smakowała.
Przypatrujemy się rzeczom wszystkim na świecie; a naprzód latom teraźniejszym; przedtym były lata dobre, teraz złe; przedtym wesołe, teraz żałosne; przedtym żyzne, teraz głodne; przedtym zdrowe, teraz zaraźliwe; przedtym spokojne, teraz ustawiczne wojny. A pojźrzawszy zaś i na ludzie, jaka odmiana; odmiana w wierze, odmiana w życiu, w sprawie, w postępkach, w obyczajach i we wszystkich rzeczach. Mówię odmiana wielka, począwszy od czasów Zygmunta Augusta aż dotąd.
Gdy ktoś rzeczpospolitą (iż tak mam rzec marnie)
Lub jakiego monarchy dochód k'sobie garnie.
Jakoż to za tym idzie, iż więc ten rad łupi
Rzeczpospolitą, którą za posuły kupi.
Bo i oraz łakomy, dla hojnej nadzieje,
Nasienia nie lituje, lecz je hojnie sieje.
A wszytko u nich spolna rzecz tak żona, dziewka, mać, siostra, jako bydło mieszkając, czarty chwalą i wierzą czarom, bo wiele ich co w sobie czartowską nauką zabijają płody, tak iż martwo rodzą. Pieniędzy żadnych nie mają ani kupczą, w skarbiech żadnych się nie kochają, ludzkie mięsa jedzą, nawięcej nieprzyjacielskie. Ociec kiedy się starzeje zjedzą go synowie, takież ociec syna kiedy zły albo nie urodliwy.
Czerwony złoty tedy, według swego nazwiska niech nie idzie, jeno jako za naszych ojców chadzał, po złotemu jednemu, mając w sobie groszy trzydzieści; a taler złoty po pół złotego, mając w sobie groszy piętnaście: względem czego niechaj grosze będą szczerosrebrne, jako aspry tureckie i dzięgi moskiewskie, i półgroszki także; a szelągi szczeromiedziane jako kwatryny rzymskie.
Stanęło w małej kupie supersedować [zaniechać] od tej imprezy, a Pannie Najświętszej obronę miejsca swego poruczyć. Jakoż tak się stało, bo od ludzi wiary godnych słychać było, że to wojsko pod Częstochową zostające wśród dnia Pannę Najświętszą płaszczem swym klasztor okrywającą widzieli, czem przestraszeni, a znać od katolików w temże wojsku będących napomnieni, od szturmu supersedowali i coś tam od księży wytargowawszy srebra, do Krakowa powrócili.
Gdy się spiją, nie chcą się spokojnie zachować,
Chce się im po ulicach po polsku gachować.
Włoszkowie obaczywszy sprosne imbryjaki,
Nieczystem błotem na nich ciska jaki taki.
I często z kilku łotrów szacują nas wszytkich,
I tak się musim wstydzić ich przymiotów brzydkich.
Którzy mają dukaty bawią się rozkoszą,
Kortezyą do Polski i francę zanoszą.