Cytaty staropolskie
Połamano koron dwie: jedną fiedorową, drugą dymitrową; siodło husarskie w złoto oprawne z kamieniami; jednorożców trzy, a posoch cały został; ten się dostał Gąsiewskiemu i Dunkowskiemu w zasługach murowych, z szafirem z korony, na dwa palce wielkim, we 28,000 złotych.
Zjechało się siedm grzechów na sejm do Warszawy.
Huczno, strojno wjechali mając pilne sprawy.
Pycha w rynku stanęła, Lenistwo w ulicy,
Gniew z Zazdrością po dworach, Obżarstwo w piwnicy.
Nieczystość chciała stanąć w rynku przy senacie,
Pycha jej wnet odpowie: „za bramą tam macie
Miejsce wasze od przodkow waszych posadzone,
By nie były warszawskie panny zabrudzone”.
Nieczystość się wnet rzuci na Pychę swym gniewem:
„Nie wiem, czemu by, gdyż mam wolność i pod niebem.
Zjechałam tu, żebym się z Warszawą poznała,
Zaczym trzeba, bym w rynku pierwsze miejsce miała”.
Na radzie dobrej majętność i wszytkie dobro rzeczypospolitej stoi; na cnocie, na rozumie, na bogobojności budują się wszytkiego państwa zdrowie i majętności ludzkie. Jako ten fundament będzie źle założony, nie może ani pan ani żadny człowiek nic tak mocno budować, żeby się wnet obalić nie miało. Zła rada zasię jest zelżywością pana swego i upadkiem królestwa wszytkiego. A jako ten, który ma zmysły złe i wrzedliwe, nie może nic dobrego sprawić i na wszytkich sprawach chramie, tak też pan, który się osadzi ludzmi nikczemnymi, na rozumie ułomnymi, na cnocie szwankującymi, na bogobojności oziębłymi, nie tylko, co na jego poddane należy, nie może opatrzyć, ale też, na czym jego pożytek, sława, naostatek zdrowie stoi, obaczyć nie może
Jeśli prawdę powiadasz, na cóż słówka zbierasz?
Na co długo wyborną mowę rozpościerasz?
Podejźreniem ozdoba istej prawdy trąci,
Kto głębiej siąga w studnią, czystą wodę mąci.
Fałszywym tylko perłom, czego nie dostaje
W glancie, pięknymi słowy jubiler dodaje.
Krótką a prostą mowę prawda kocha szczera;
Nie trzeba jej kolorów brać od jubilera.
Przez co dziś rozrywają sejmy,
Przez co wkrótce rozerwiem się i my.
I któraż była tak potężna siła,
Któraby sobą się nie obaliła?
Rzym swoje tryumfy zgubiły.
I Ateny gdy namędrsze były.
Ja rzekę, złoto, srebro, perły, i insze klejnoty z ziemie są wzięte, jedwab z robaków się rodzi, pamiętajże że ciało przykrywają, które się z nimi w ziemię i w robaki obrócić musi. Coś inszego szlachcicowi jest potrzebniejszego. Ja trzymam z uczonym żydowinem, że złoto, srebro, cześć, godność, zdrowie, kształt, sława, są w mocy cnoty, i jej służą jako królowej. Cnota grunt, ta nie spróchnieje, nie zginie nigdy, ta szlachcica czyni, rodzi, i zdobi: w tym się z Platonem zgadzam, insze wszytkie do niej przydatki, są jej pacholętami.
Nie ma szacunku równego głos wolny,
Kocham cię też w swobodzie
Publicznej nie ku szkodzie,
Zbytniej wolności nie chcę, i swawolny
Twej miłośniku Sarmato ojczyzny,
Z tym się obchodź klejnotem
Tak teraz jak i potem,
Byś nie uczynił z lekarstwa trucizny.
...kiedy swego marszałka rozsiekali, człowieka wielce zacnego, Kazimierza Żeromskiego, starostę czeczerskiego, a potem i Gosiewskiego, hetmana polnego i podskarbiego litewskiego, kazawszy mu się dysponować, deliberatissime [najrozmyślniej] rostrzelali z jednego tylko małego podobieństwa i fałszywego udania, i inszych w tumultach nazabijano wielu żołnierzów
Ale my teraz za wielką to sobie sromotę mamy, powodem być do dobrego, do pokoju, do przyjaźni i zgody domowej; a ono więcej się sromać trzeba, że mając rozum, bestye naśladujemy, które wzajem na się wierzgają i kąsają się; i mając prawo, do wojen uciekamy się, mogąc bez tego być, a przez swoję niezgodę postronną, na się wojnę zaciągamy. Okładamy się ludźmi lekkimi, ojczyznę i siebie i dom swój na szańc stawiąc, i takim zdrowia swego, sławy i majętności powierzamy, z którymi nie tylko w domu swoim, ale i w kościele niebezpieczno siedzieć.
Munsztuk ze dwiema dzwonkami prostemi, z kołkami z nadworza, z łańcuszkiem na wierzchu, w którym obracająca się łyżeczka w pośrzodku, otwiera wargi mięsiste, przekładać języka nie pozwala, podnosi głowę, należy koniowi dobrej gęby i wysokiego podniebienia.