Uwagi Ulryka Werduma o rybach Rzeczypospolitej

Uwagi Ulryka Werduma o rybach Rzeczypospolitej, 1671 r.

Pomiędzy rybami znajduje się w Prusach i Polsce mała, około pół ćwierci łokcia lub trochę więcej długa, która jest tak żywa, że kiedy ją kaczka połknie, przeciśnie się niebawem przez jej wnętrzności i wyjdzie znów żywa na wierzch, a zrobi to, choćby ją kaczka 6, 7 i więcej razy tuż po sobie połknęła. Polacy nazywają ją piskorz. Zwłaszcza często napotyka się ją w województwie łęczyckiem w Wielkopolsce, tak że prostą szlachtę, która się nią tylko żywi, w sąsiedztwie szydząc nazywają piskorzami. Kiedy rybę tę ususzą i zapalą, pali się jak świeca, na co jej też ludzie używają. Jest ona dość podobna do ryby, którą w Harlingerland nazywają Aalputte. W Dniestrze, w starożytności Tyrus zwanym, który oddziela Podole od Mołdawii, znajduje się ryba na pół stopy długa, z głową, grubą, z przodu ostro zakończona, która nam wszystkim, którzyśmy ja w Mohilewie jadali, sprawiała prawie nieznośne bóle głowy, lecz nie dłużej nad około dwóch godzin po spożyciu, potem po przespaniu ból mijał. Zresztą ryba ta wcale dobrze smakowała. W Bałtyku poławia się ryba, która w Holzacyi, Meklemburgu i sąsiedztwie nazywają Dorsch, w Prusiech zaś i w Gdańsku Pomuchel. Ponieważ zaś Gdańszczanie wielce ją cenią, zwią ich szyderczo pomuchlemi głowami. Jest to rzeczywiście najdelikatniejsza ze wszystkich morskich ryb, jakiem w życiu mojem jadł, tak słodka, delikatna i łupka (schillfrich) jak tylko rzeczna ryba być może, tak że ją słusznie pstrągiem ryb morskich nazwać można. Jest ona tak duża, jak łupacz (Schellfisch), lecz w głowie wiele grubsza, a z tyłu wiele więcej spiczasta, na grzbiecie brunatna i biało nakropkowana, pod brzuchem zaś żółta.

Podróż Ulryka Werduma po Rzeczypospolitej, na podstawie: Xawery Liske – Cudzoziemcy w Polsce, 1876 r.