Że ma Pan kiełbie we łbie; więc to Paniej powie...

Do Starego, i młodego Czytelnika.

 

Bracie, co przed obiadem gwizdasz pochadzając,
A suszysz darmo język i gardziel zpluwając,
Czytaj te Wiersze proste; teskno cię nie będzie,
Nim Obiad z kuchnie na stoł gotowy przybędzią.
A jeśli nie nawykłeś czytać, idź do stajnie,
Dodaj koniom ochoty, zapłacąć gwizdanie.

 

 

Ryby.

 

Łosoś.

Brzozowe od Łososia szpilki na półmisku
Zaniesiono do kuchnie kuchmistrzowi w zysku.
Widząc to, kuchta rzecze: to jedzą Panowie?
Kości drwa; to ryby drwa; to sami drewnowie.

 

Pstrągi.

Pstry bywa pstrąg, to i Pstrą krew żywotnią rodzi,
Nic grzeczy, Kiedy pstra krew u starych i młodzi.
Popłacająć Taranty, ale do karety;
Błazeneś, jeżeli masz żupan wrożne brety.

 

Brzany.

To i tobie w tym kącie zachciało się Brzany?
A wiesz, że nie każdy Pan zna ją między Pany?
Barany pewnie widząc, chceć się skopowiny;
Boś ty bracie nie widział nigdy tej Nowiny.

 

Lypienie.

Lypień, ryba bez kości, dziatkom przyzwoita:
A ktorymże? Co u nich siwizna sowita.
Dwa razy stary dzieckiem; przeto chce lypienia,
Lecz tobie lepszy lypień w pierzu, bez grzebienia.

 

Barwany.

Barwanie, barwę kucharz w donicy gotował:
Że na pamięć, korzenia rożnego napsował.
Przeto go napomniawszy, kijaszkiem wyprano:
Na te Ryby z Wieliczki barwy zaciągano.

 

Śliże.

Niewdzięczne ryby Śliże: Nie poślesz? to warzyć
Nie będzie co, aż Żona chce się z tobą swarzyć.
Kto na rynek ugęszcza, a zawsze kupuje,
Ten bardzo na te śliże w miastach utyskuje.

 

Czeczugi.

Kucharzu! do rosołu uwarz tam Czeczugę.
Nie dosłyszał, i mniemał, że kazał Papugę.
Wnet ją zarznął, i z pierzem do ognia przystawił.
Pan krzyknie: Zdrajco! mojej pociechyś mnie zbawił,
Ozwie się kucharz: Panie, rozkazuj wyraźnie;
Co kucharz wyrozumie, to nóż jego zarznie.

 

Kiełbie.

Jednej Brzemiennej Paniej Kiełbiow się zachciało.
Dostać ich nie możono. Chłopię raz słyszało,
Że ma Pan kiełbie we łbie; więc to Paniej powie.
Rzecze Pani: Ułow ich, będziesz Mistrz w Połowie.

 

Jesiotry.

Niemaszci, niemasz, Jako Wiślny jesiotr.
Ktoż to przyznawa? w Gołębiu pewnie Piotr.
Aleć on zawsze tylko gryzie kości,
Kiedy talerze zbierają od Gości,
Bo woli przedać. Mnie pytaj, nie Piotra;
Lecz pierwej sztukę przyślij mi Jesiotra.

 

Ninogi.

Dziewięć ma oczy Ninog, a Ty dwie, daremnie
Chcesz go na stole Widzieć: umknieć się foremnie,
A tobie i polewki łyżki nie zostawi,
Głodnemu, o jak smaczny chleb, kiedy się zjawi.

 

Szczuka żołto z Pańska.

Szczupak żołto na misie z Pańska tryumphuje,
Że zwojował rybiątka, lecz tego nie czuje,
Iż bicz chlebny, chłopięta, wtyle wesołego
Będą się ze psy Wadzić o kości onego.

 

Szczuka żołto po Ślachecku.

Ślachciceś, czyli też chłop, powiedz mi szczupaku?
Chłop, mowisz. To nie ujdziesz karania, chudaku,
Bo chłopstwu W Sananie chodzić zabroniono.
Podź na talerz, krajać cię za to dozwolono.

 

Cytryny na Szczukach.

Kucharz, na misę kładąc starą głowną szczukę,
Bał się, by wcale na stoł przyszła; nalazł sztukę:
Włożył jej okulary z Auzońskiej Cytryny.
Choć oi masz Czworo oczy, nie ujdziesz drużyny.

 

Szczuka Szaro.

Szczuka, mając przy sobie ryb rożnych gromadę,
Z głodnemi przed obiadem uczyniła zwadę,
I małym rybkom naprzod każe się potykać.
Rzekną Goście: z tobą wprzod trzeba się przywitać;
Gdy zniesiemy Hetmana, wnet upadną drudzy.
Jak skoro na się mrugną rezoluci słudzy,
Stoczą bitwę na misie, aż nic nie zostawa.
Szarku, tak bywa temu, kto źle zamyślawa.

 

Limonie na Szczukach.

Nie pomoże kapelusz, co w nim szczuka chodzi,
Gdy się W słodkiej polewce na pułmisku chłodzi.
Wnet jej tWarz ogorzeje, aż jej znać nie bywa;
Tak ten Phebus umie, gdy za stołem spoczywa.

 

Szczuka rosołowa.

Po Niemiecku, w bronatnych szczuka szatach chodzi;
Bo ma krezy z Cebule, a W oliwie brodzi,
Już kolet, jako kolet: nie ukazuj pluder;
Spytają cię Polacy: zkądeś Panie bruder?

 

Karp czarno.

Po kiemże to Karp W Czarnej żałobie się nosi?
Ojca mu uwarzono, o Requiem prosi.
Wnetże będzie Requiem, jak zbiorą. talerze,
A pułmiski uliżą ze psy Masztalerze.

 

Karp szaro.

Przystoi chłopstwu szaro chodzić, bo złodzieje;
Lecz karpiowi, że szaro chodzi, co się dzieje?
Że się Wykraść siodmy raz nie mógł, lamentuje:
Bardziej ten, co pułmisek tylko polizuje.

Przez długi czas o autorstwo dziełka Postny obiad abo zabaweczka toczyły się spory. Wysuwane były różne kandydatury. Obecnie autorstwo zostało przypisane ks. Hiacyntowi (Jackowi) Przetockiemu (1599-1655? r.) Tekst na podstawie wydania Józefa Rostafińskiego z 1911 r. Pełny tytuł:  Postny obiad abo zabaweczka, Nim Poście w kuchni gotowo będzie o Jedenastej godzinie na Półzegarzu. Dla młodych i starych a niecierpliwych żołądków, podczas Morowego Powietrza, wypędzając z głowy melancholią, wymyślona przez P.H.P.W.

Hiacynt Przetocki – Postny obiad abo zabaweczka