Gońca jest pies wietrzny, który popędzone zwierzę goni ze wszystkiego skoku

Gońca.


Gońca jest pies wietrzny, który popędzone zwierzę goni ze wszystkiego skoku, poty póki może albo on gonić, albo zwierzę uciekać. Ten ma być wiatru albo cuchu dobrego, grzbieta dużego, nóg suchych, żyłowatych, uporny, głosu im więtszego tem lepiej; ali jakikolwiek ma, powinien go co najczęściej dobywać, co najmniej przemykając, albo ukradając. Znosić się ma albo nic, albo co najmniej, a jeśli się znosi o podal, tedy wżdy skoro się obaczy że się znosi, ma umilknąć zaraz, a cicho zakładać na koło, nie wrzeszcząc, gęby nie otwierając, aż znowu na ślad napadłszy. Do psa drugiego co goni, ma bieżyć chciwie (kiedy sam nie goni) krzykiemli, milczkiemli , nie wada to, byle biegł kwapiąc się; a jeśli krzykiem idzie, żeby nie tak krzyczał do drugich psów idąc, jako albo sam, albo między psy goniąc, bo to jedno łgarz czyni, a tamto czyni często i pewny pies, kiedy chciwy; jedno że inaczej głosu dobywa goniąc, a inaczej przewrzaskiwa do psów idąc. Kiedy sam goni, nie ma dbać o to, choć drudzy gonią, i póki swego truda nie zmyli, albo mu nie przepadnie, nie powinien swego od­biegać, a do drugich biegać; chyba zmyliwszy swego, albo kiedy mu przypadnie, a drudzy pąda gonią, powi­nien iść do drugich, swego zmylonego albo upadłego nie gmerząc, bo tak jedno postronny czyni. Więc ma gońca, możnali, mieć z to rozumu, żeby na gęstym zającu znał truda, żeby co raz świeżego nie gonił. Który ma to w sobie, prędko i sam jeden zająca ugoni.


Tak psa gońce i jego powinność opisawszy, iż się ich w kupie i w towarzystwie z drugiemi najbardziej używać ma, na tem miejscu powinniśmy to opisać. Psi tedy w kupie zająca goniąc, nie wszyscy wiedzieć mogą o tropie, ale ich kilka wie tylko, raz mniej, raz więcej; raz ten, raz ów, jako który na ślad napadnie; jednak wszyscy krzykiem iść powinni, jedni drugim wierząc i ich dowodów swemi głosy poświadczając. Idą tedy za zającem wciąż, naprzód przedni psi na czoło ławą, je­ dni śrzodkiem za samym pądem, albo śladem, (i ci o tropie wiedzą) drudzy jakoby na skrzydłach, i po tę i po onę stronę pada, na wiarę tych którzy śladem idą krzykiem też goniąc, choć sami o pądzie nie wiedzą. Więc kiedy zając biegiem w uciekaniu zakrzywi, na którekolwiek skrzydło poszedł, ci co w tem skrzydle są, pojąć powinni i puścić się po nim, nie patrząc owych, na których wiarę dotąd szli, ale już sami na swą opiekę pąda biorąc, jako pierwej owi czynili, co śrzodkiem szli ; tedy zaś i owi z śrzodku, i z drugiego skrzydła za niemi obrócą się, i wnet się znowu uszykują, jako i pierwej, i tak powinni iść, póki zając wciąż idzie, bądź prosto, bądź zakrzywiając.


Za przedniemi psy, idą śrzedni i zadni, a z tych także jedni pilnują tropu, choć po psiech idąc, drudzy na cudzą wiarę krzykiem poświadczając; ci mało roboty mają wszyscy, póki przedni nie zmylą. Ale skoro przedni poczną głosami słabieć, nie czekając dalej powinni to zadni poznać, że już przedni zmylili. Bo pies dobry czasem nie zaraz zniółszy się umilknie, ale zaraz przecię głosem słabieje, więc ubywa głosów co raz, co poznać mają zadni psi zaraz, i nie czekając żeby aż w przodku wszyscy umilkli, czasu nie tracąc, powinni wiedzieć , że przednim psom albo w bok rzucił zając, albo się wrócił między nie, tak, że go żaden nie obaczył, albo przepadł, a oni się znieśli i powinni za niemi nie biegając, (gdy już wiedzą że zająca przed niemi niemasz) rozskoczyć się, jedni w tę, drudzy w owę stronę i w skok na koło zakładać , i bądź w bok , bądź nazad zając zbiegł, onem kołem obłożywszy, pojąć go mają.


Bo aczkolwiek i psi przedni zmyliwszy, także czynić powinni , ale iż się byli dalej znieśli , nie mogą tak prędko do tego przyjść, i napaść na trop zwierzęcia zbiegłego, jako zadni. Więc skoro go kołem założywszy nie pojmą, powinni zgadnąć, że w onem kole między niemi gdzieś przypadł, i to jest własna zadnich psów powinność. Na których tak wiele w każdem myślistwie należy, że na żadnej rzeczy więcej; i trudniej zawżdy o zadnie psy dobre, niż o przednie, i kto rozdawa psy, większą sobie szkodę i psom myłkę zadniego psa od­dawszy uczyni, niż kilku przednich. Do rzeczy się wra­cając. Tak na koło założonego zająca, poprawcy na swą opiekę wziąć powinni, i w onem go kole, którem go obłożywszy z niego nie pojęli, szukać, i poprawiwszy gońcom podać, tak coraz czyniąc aż do ugonienia, o czem wnet, pisząc o poprawcy.

 

Tekst na podstawie wydania Kazimierza Turowskiego z 1859 r.

Jan Ostroróg – Myślistwo z ogary