Baliotowanie – sposób realizacji głosowania tajnego

Łukasz Górnicki

Baliotowanie  sposób realizacji głosowania tajnego

Przeto niż takie rozchodzenie, daleko by lepsze i snadniejsze było baliotowanie, jako w radzie weneckiej baliotują, to jest piłeczkami płóciennemi, jakoby gałeczkami odprawują zdania, abo wota swoje. Co w Wenecyjej (na której podobieństwo niejakie tę naszę Rzeczpospolitą ja formuję) tym kształtem się dzieje. Dwie puszce okrągłe toczone, a z wierzchu zadnione i zaprawione, długie, ze wszytkiem na półtrzeciej ćwierci każda, a szerokie na ćwierć bez półtora palca, spojone pospołu są: jedna biała, druga czerwona, w czerwonej uczyniona i wydała się na cztery palce wdłuż rura szeroka, w którą bezpiecznie ręka wnidzie, a wszedszy ręka w rurę, tedy w obie puszce wchodzić bezpiecznie może: bo jedna za drugą puszka stoi. Z przodku stoi czerwona, w której rura, a za nią stoi biała, w którą białą kto przyzwala, kładzie one gałeczki płócienne, co je baliotami zową; a kto nie przyzwala, ten kładzie w czerwoną puszkę: napis jest na każdej. I tak się to kładzie, iż żaden, by nabliżej stał, obaczyć nie może, w którą puszkę wpadła ona baliota, bo ani dźwięku żadnego czynić może, gdyż jest rzecz lekka, z płótna urobiona. Więc i ta puszka biała, w którą kto miece gałeczkę, ten przyzwala, nie darmo dalej stoi niż czerwona, bo gdzieby bliżej stała biała, tedy temu, kto by przyzwalał, nie potrzeba by głęboko wpuszczać rękę; a temu kto by nieprzyzwalał, musiałby ją głęboko wpuszczać, skąd mógłby się domyślić ten, co podle siedzi, jeśli ów przyzwolił, czyli nie przyzwolił. Ale gdy dalej stoi biała, tedy ten kto nie przyzwala, przecię głęboko rękę wpuści; ale abo kładąc rękę wnętrz, abo ją wyjmując, wolno mu wpuścić w czerwoną; a ów, co podle niego siedzi, wiedzieć nie będzie mógł, gdzie wpuścił. To takie są, gdy na urzędy baliotują, a chłopięta noszą je po wszytkiej sali, od jednego do drugiego. Ale gdy sądzą, abo na zdania onych górnych panów, to jest pierworadnych baliotują, tam zasię trzy puszki pospołu są złączone, czerwona i zielona, jedna podle drugiej naprzód; Z których obu rura wychodzi, a trzecia biała za nimi stoi. Zielona tych jest, którzy nie przyzwalają: czerwona tych, co się jeszcze rozmyślają, a biała tych, co przyzwalają. U tych wszytkich puszek u dna jest przyprawiona mniejsza puszka, jakoby toczony kałamarz, która się odkręca, i odejmuje, gdy trzeba: w ten kałamarz wszytkie gałeczki, to jest balioty wpadają. Otóż gdy już odprawią się z baliotowaniem wszyscy, odejmą te mniejsze puszki, co to na kształt kałamarza są, przed oczyma książęcymi i rady jego, i liczą jedni te balioty, co w białej, drudzy co w czerwonej, gdy baliotują o urzędy; ale gdy abo sądzą, abo uznawają kto z górnych panów rozumniej radzi, tam już trzy puszki bywają, i ze trzech balioty liczą. To się dlatego dzieje, iż siła na tym rzeczypospolitej należy, żeby każdy, kto w radzie siedzi, wolnie zdanie swoje powiedzieć mógł, i tak żeby nikt wiedzieć, i słyszeć go nie mógł, jedno jego własne sumnienie, a zwłaszcza gdy kogo sądzą. Abowiem gdzie w głos, i jawnie zdanie swe każdy powiada, być to nie może, żeby się tam czasem człowiek uwieść nie miał, obawiając się, żeby abo przyjaciela dobrze sobie zachowałego, i na którym siła mu należy, nie stracił, abo możniejszego, który nie próżno grozić może, nie obraził. Nadto lepiej to, że się każdy w swym własnym rozsądku i sumnieniu poczuwa, i nim stać chce, niż gdyby się na drugiego słowa pięknie ułożone, i udatne, zawżdy spuszczając, nic głową swą nigdy pracować nie chciał. Ale i okrom tego, siła wielkich, a uważnych przyczyn jest, przecz tam, gdzie wielkie koło tych jest, co radzą, lepiej jest baliotować, niż oracyje stroić. I Rzym wtenczas zginął, gdy najwięcej wymownych ludzi w nim się nalazło.

Otóż takowe baliotowanie u nas być by też mogło, jako do rozdawania urzędów, do przyzwalania, abo nieprzyzwalania, na zdania panów górnych, tak też i do sądów. A tu by najbarziej baliotowania potrzeba; bo nie o małą rzecz na sejmach sądzą, ale o gardła, o poćciwości etc. A komu by się nie podobało baliotowanie, więc przecie rozchodzić się lepiej, niż próżnemi mowami, i pod czas takiemi, jakie rozumieć się nie dadzą, czas gubić, którego Rzeczpospolita do innych pilnych spraw swoich wiele potrzebuje. I tak niechajby się wszytko rozdawało, nie jedno to, co sam król rozdawał, ale i to, co szlachta doma obrawszy do króla jego mości odsyła: jako elekty na sędztwa, podsędkowstwa, pisarstwa, i jeśli jeszcze co jest takiego. A czegokolwiek król elektorem nie jest, tam wszędzie ma mieć głos swój, jako drudzy. A komu by się to nie zdało, żeby król zawżdy elektorem był, a na dostojeństwa, i urzędy mianować ludzi miał, tedy za czasem i toby się odmienić mogło: tak iżby każdy uczciwy a cnotliwy człowiek, chocia królowi nie zasłużony, mógł blizek być, tak dostojeństwa, jako i urzędu pożytecznego w koronie. Takowego obierania, ten by pożytek był. Każda rzeczpospolita tymi dwiema rzeczami stoi, nagrodą za dobre uczynki, a kaźnią za złe. U nas że kaźni nie masz, abo barzo mała, wżdy nagroda za dobre sprawy niechajby ludzi wiodła do cnoty. Bo w takowym rządzie; pijanica, wszetecznik, łupieżca, chciwy na pożytek, marnotrawca, mężobójca, zuchwalec, okrutnik, niedbały o Boga, nie urósłby. Abowiem chociaby on nie wiem jako prosił drugiego, trzeciego, i dwudziestego, żeby mu dał głos swój, przecię obiecawszy mu oni proszeni, rychlej by każdy folgował sumnieniu swemu, i dobremu Rzeczypospolitej niźli onej obietnicy, a zwłaszcza gdzieby baliotami takie się rzeczy odprawowały: bo ten co by prosił, wiedzieć by tego nie mógł, jeśli za nim, czyli przeciwko niemu baliotę włożono. To tak o urzędach, i dostojeństwach zwykłych w koronie, i w Wielkim Księstwie Litewskim nakrótce dosyć niechaj będzie.

baliotowanie: stosowane dawniej w niektórych krajach tajne głosowanie za pomocą kartek lub gałek białych i czarnych

Lukasz Górnicki –  Droga do zupełnej wolności