Chorągwi sześć naszy wzięli, między któremi jedna była nawiększa, na której złotemi literami był napis: Złota wolność

Bitwa pod Tczewem 17. kwietnia, roku 1577.
Skoro dzień był, jął się nieprzyjaciel naszym pokazować, Ujrzawszy garść ludzi Jan z Kolna. hetman gdański dziwował się temu barzo, że go śmieli czekać, a on tak rozumiał, że naszy widząc tak wielki lud mieli uciekać. Zastawił się tedy z swymi za jeziorem i rzeką na górze, naszy też na swem miejscu stali, patrząc na nie a tego strzegąc pilnie, aby ich niechcieli ogarnąć.
Zaczem harce się poczęły, już opodal na dzień, lecz Niemcy nie nacierali barzo na nasze, chcąc ich przywieść na działa; postrzegł tego Zborowski i wnetże, wsadziwszy na koń kilkadziesiąt hajduków z długimi rusznicami, zakrył je między kopijniki, także ich przedsię kilku z rusznic ubili. Jan z Kolna hetman gdański widzac nasze, że są na tem, aby mu bitwę dali, uczynił płot przed swymi z dylów, które na to wiózł, a wprzód wysłał dwieście człeka, aby nasze zabawiali; jakoż był to człek w sprawach rycerskich nie prostak, bo i Magdeburga przedtem obronił; także część swych zostawiwszy za onemi deszczkami, sam zwybiorycznym ludemi z działy drugą stroną góry, gdzie było przeście przez groblę nie do końca dobre, nasze zaciągał, spodziewając się ogarnąć wszystkich, jeśliżeby doczekali, w czem barzo wątpił; i przeto gdy jednemu kapitanowi mówił, aby się pospieszali, tedy mu miał tak rzec: że możem się nie barzo kwapić, bo widzę, że Polacy nie mają wolej uciekać. Był tam na, straży na tem miejscu Temruk z pięciądziesiąt kozaków, którego gdy wspierano, posłał mu hetman Jordana Spytka na pomoc.
A potem gdy obaczył, że się tam nieprzyjaciel przewalił, on tamże wojsko obrócił, a owdzie za sobą mostek przez rzeczkę kazał przerzucić, aby tak od onych, którzy za płotem stali, mógł bydź bezpieczny; a na owy, co wodą szli, mając pilne oko, posłał do miasta prosząc i upominając burmistrza, aby tylko kilka godzin się bronili z tymi ludźmi, które im zostawił, obiecując przybyć prędko na pomoc. Więc gdy go napomnieli trzej przedniejszy rotmistrze pieszy węgierscy, aby im dał pierwej bitwę a niżby przyszli do sprawy, tedy to zaraz umyślił uczynić, lecz pierwej czyniąc serce dobre rycerstwu, powiedział im: że się już tysiąc jezdy i piechoty przez Wisłę przeprawia naszych, którzy nam wnet przybędą.
Zatem rzecz do nich uczyni, aby się jeden z drugim przeprosiwszy i panu bogu za grzechy swe upokorzywszy, jego na ratunek każdy z nich wzywał a nad żywot swój sławę dobrą przekładał i nie liczył nieprzyjaciół, ale bił, ani się ich strachał jako tych, które da pan bóg wrychle będa mieli w rękach swych, bo są pyszni, źli, panu swemu nieposłuszni, o co je bóg samże jawnie skarze. Zatem jął przypominać, jako im to już nie pierwsza bijać się z nimi, i bili ich niedawno u Głowy, bili pod Grzebiniem, bili je przodkowie ich zawżdy; lud to słaby, nie mężny a w rusznica tylko ufa, co to i sami wnetże obaczą, będąli pamiętali na oną pierwszą sławę przodków swych, którzy od pola to sławne imie mają, a poczną sobie mężnie i oprą się przy sprawiedliwym magistracie przeciwko poddanym niewiernym i nieposłusznym, tedy ufając p. bogu łatwie je potłumią.
Za tem napomnieniem dziwna rzecz, jako wszyscy szli, by ich zapalił (acz im było nierówno), a było to już z południa o godzinę. Hajducy po prawej stronie do nich z rusznic uderzą a jezda po lewej kopiami wnie zawadzą, wtem też rota Strusowa z tyłu uczyniwszy wielki okrzyk w nie uderzy, czem Niemce wnet strwoży, a naszy serce zatem wzięli, gdy widzieli, że Niemców niemało zrazu poległo. Nieprzyjaciel na piechotę strzelbę wywrze, ale mało szkody wniej uczyni, gdyż piechota do ziemie przypadła, a potem je oddział odgromiła.
Tam gdy Niemcy jęli spisami piesze wspierać, rotmistrz ich już leżąc na ziemi ranny barzo, zawoła głosem wielkim: aby hajducy porzuciwszy rusznice do szabel skoczyli, a złożywszy się siekierkami wręcz się z nimi siekli; i tak uczynili, zaczem się Niemcy mieszać jęli; do tego z drugiej strony rota hetmańska świeża potka się z nimi, a ta je dopiero przełomiła, że uciekać jęli a uciekając u mostku się zatarli; przeto drudzy bronie i zbroje z siebie miecąc przez jezioro libiszowskie puszczali się w pław, ale ich wiele tonęło. Dziwna to jest, jako to człowiek ma z przyrodzenia, że woli czasem wpaść w wodę abo w ogień i zginąć, a niż sie do rąk człowieka drugiego dostać.
Nie darmo tedy rzeczone: że jako homo homini Deus, tak też homo homini lupus. Także naszy na trzy mile bijąc i siekac gonili je i aż od wsi Prusca dopiero się wracali, a to, co po górach i lesiech się rozstrzelali iku Kaszubom zuciekali, chłopi bili wszędzie, gdzie którego znich naleźli, a drugie do hetmana przywodzili. Ci, co nazad wojska stali, poodcinawszy konie od wozów wczas zuciekali. Hajducy gdzie którego żywego znich dostali, zabijali i mordowali, a gdy ich hetman Zborowski upominał, aby tego nie czynili, powiedzieli: iż oni, gdyby się im było powiodło, tożby byli nam czynili.
A gdy się jezda wszystka zagoniła zanimi tak, iż ledwie dwieście koni hetman zebrał pod chorągwie, i to przed samym wieczorem: przeto aż piechoty użył, która acz była barzo spracowana nie spiąc całą noc i przez cały dzień nie jedząc, jednak chętnie to uczyniła, że się znim ruszyła przeciw tym, co wodą szli; którzy ujrzawszy je z daleka, gdy z dział burzących do miasta strzelali i lud przypuścić do szturmu chcieli, dorozumieli się, że już ich strona przegrała; zapaliwszy tedy na przewozie dom i piwo, co go tam bylo, wypiwszy jęli zaraz uciekać, jednak niedaleko z tego miejsca odciągli (bo im wiatr był przeciwny), przeto za wyspą postaną. A wtym czasie z Malborku na pomoc naszym szedł Stanisław Kostka wojewoda sendomierski, którego ociec wyprawił z pocztem ludzi niemałym, miał i działa; ten tedy mógłby ich był użyć, zwłaszcza że tamtej strony brzegu się trzymali, by była trochę widniejsza noc a wiatr im w nocy nie posłużył; acz i ci spełna się do domu nie wrócili, bo za nimi często a gęsto z dział strzelano.
W tej bitwie legło wszystkich Gdańszczan na placu 4,427, według powieści tych, którzy je z rozkazania hetmańskiego chowali, okrom tych, którzy w pogoni są pobici. Więźniów było tysiąc oprócz tych, które szlachta przyległa i chłopi po drogach i lesiech imali. Jeden tam nasz związał i dziesięci Niemców, nawet niewiasta jedna dwu chłopów urodziwych poimała i przywiodła; tak się byli ciężko polękali, że gdy ich naszy czem wiązać nie mieli, tedy oni dobrowolnie sami na się pasy swe dawali, prosząc, aby ich wiązali a niezabijali. Chorągwi sześć naszy wzięli, między któremi jedna była nawiększa, na której złotemi literami był napis: Złota wolność. Dział siedm i trzy organki, wozów półtorasta, zbroi półczwarta tysiąca, rusznic co niemiara, a rzadka wystrzelona, tak, iż naręczami je hajducy nosili przedając.
Na item miejscu! gdzie ta bitwa była, będąc tam król Stefan potem kazał bożą mękę postawić, na której ten napis: Nie nam panie, ale imieniowi twemu niech będzie chwała. Z naszych tylko sześćdziesiąt bez dwu zginęło, a sto i trzydzieści rannych. Najdowano też u niektórych więźniów, że sobie nagotowali byli na nasze rzemienie, któremi je wiązać mieli, ale je sami na się nagotowali. Nie czytali, co Salomon napisał: że w mocy to ludzkiej nagotować się na wojnę, ale zwycięztwo w rękach boskich jest. Nalazły się i takie przyprawy do strzelby u nich, że gdy dwie działka ich krótkie naszy wystrzelili, tedy na kogo padła namniejsza iskierka, umarł.
A byli tak pewni zwycięztwa, że mając przyjacioły swe we Tczowie, ostrzegali ich przed czasem, aby swoje rzeczy indziej wywozili, żeby jakiej szkody od żołnierza ich nie Wzięli; a idąc z miasta tak sobie dobrze tuszyli, że się w krótkim czasie swym obiecowali przyjść z korzyścią dobrą. Tę nowinę o porażce ich napierwej do miasta przyniósł kat przybieżawszy prędko na koniu; nie wierzyli mu długo, aż im drudzy, co przybiegli, powiedzieli. Było samych wdów we Gdańsku, powiedają, sześćset, a matek, co im syny pobito, wielka moc; które wszystkie skupiwszy się ledwie hetmana, gdy przybiegł z tej bitwy nie zabiły, mówiąc mu: Wróć nam zły człowiecze! męże, wróć nam syny, któreś nam wywiódłszy tam nie wiem gdzie potracił.
Po tej porażce trzy dni cale w bęben po mieście bito, a nikt pieniędzy brać nie chciał, ażby pierwej przyrzeczono, że z miasta nigdziej wychodzić nie miał. Nazajutrz trębacza swego posłał Zborowski pod miasto z listy, namawiając ich, aby się poddali; którego oni zabili. Czego dowiedziawszy się Zborowski posłał do nich więźnia jednego z tem, że jeśli mu winowajce nie wydadzą, zaraz przed ich oczyma pięćdziesiąt co przedniejszych więźniów na pal wbije. Widzac tedy, że źle sobie poczęli, sprawiedliwość obiecowali uczynić, a iżby się rozmówić mogli z hetmanem i z wojewodą sendomierskim, prosili. W tej potrzebie nie było naszego wszystkiego ludu i więcej jedno 2027. [...] Gdańszczan także 400 konnych, a pieszych do ośmi abo dziesiąci tysięcy, bo się na jedno nie mogą zgodzić; [...] A była ta bitwa dnia. 17. kwietnia, roku 1577. [...]
Wydarzenie było częścią kampanii podporządkowywania Prus, głownie Gdańska, władzy króla Stefana Batorego. Gdańszczanie występowali pod hasłami obrony złotej wolności – Aurea libertas. Tekst na podstawie wydania Kazimierza Turowskiego z 1856 r.