Największe pieszczoty w słowach i giestach znajdziesz na Rusi

W zwykłem życiu i towarzyskiej rozmowie używają tak dużo komplementów i pochlebstw, jak może żaden inny naród a nie ma ulicznego żebraka w Polsce, któryby był tak nędzny, żeby go dzieci jego nie zwały Panem Ojcem, a żonę jego Pania Matką. A Ludzie z tego samego stanu obejmują się rękami i całują się w szyję przy powitaniu; niżsi obłapiają lub całują swych przełożonych w kolana lub nawet w same nogi i stopy. Kiedy prości ludzie witają duchownego, kładą mu głowę na piersi i całują je. Na Podolu i Ukrainie podaje duchowny drugiemu rękę, ten całuje i przyciska potem do czoła. Największe pieszczoty w słowach i giestach znajdziesz na Rusi, zwłaszcza u kobiet, do czego się przyczynia także ruski język, którego akcent nie jest tak twardy jak polski. Dla tego mówią Polacy sami, że we Lwowie mieszkają tak piękne, delikatne i zwodnicze niewiasty, jak zresztą nigdzie na całej kuli ziemskiej. Spotkałem tam sam dzielną kobietę, która, kiedym coś chciał kupić od niej, umiała mi powiedzieć zręczny komplement w łacińskim języku i umiała się wyrażać w bardzo pochlebnych wyrazach.


Zresztą jest naród polski w ogóle niedbały i leniwy, który tylko najniezbędniejsze grunta uprawia a resztę odłogiem zostawia. Stąd wynika, ze większa część ich domów i kościołów zbudowana jest z drzewa, choć posiadają obficie tak łamane kamienie, jako i dobrą glinę na cegły. Drzewa zaś, jako tego co mają w największej obfitości zawsze pod ręką, używają do wszystkiego, tak że znajdziesz cały dom, w którym, z wyjątkiem kilku glinianych naczyń i trochę łachmanów na odzienie, we wszystkich domowych sprzętach i potrzebach od dołu do góry nie znajdziesz nic jak drzewo tak w samej budowli domu jaki wszędzie indziej. W ich pługach, wozach, sankach nie ma nic prócz drzewa a brony robią, wiążąc na krzyż okrągłe patyki wiciami ze sobą, tam zaś gdzie się patyki krzyżują przytwierdzają zgrabnie drewniane zęby za pomocą kręconych wici. W rolnictwie są dość uważni i umieją grunt bardzo dobrze zorać prostemi bruzdami na małe zagony; potem spinają dwie brony końcami ze sobą, które zajmują całą szerokość zagona a każda z nich pochyla się ku bruździe; do każdej zaprzęgają po jednym koniu, który bruzdą kroczy, tak że po oranej ziemi ani człowiek ani zwierze nie stąpa i siewacz także bruzdą kroczy. Drzewa używają także Polacy zamiast ołowiu w oknach i do swych ulów, jak to już poprzednio nadmieniono.

Podróż Ulryka Werduma po Rzeczypospolitej, na podstawie: Xawery Liske – Cudzoziemcy w Polsce, 1876 r.