po polsku kołtun, po łacinie plica

Podróż Urlyka Werduma po Rzeczypospolitej, 1670 r.

A dnia 26 grudnia z miejsca tego znów inną drogą do Bierwiec (Vierce) wielka mila. Jest to dwór szlachecki ze wsią, należący do p. Prussowskiego, jednego ze szlachty, który poprzedniego z Lisowa wraz z król. chor. nadworn. miał u siebie w gościnie, jako i starego grubego papistowskiego popa (Pfaffen), którego ze mszy przywieźli ze sobą do stołu. Tak go uraczyli węgierskiem winem, że go w dwóch odprowadzić musieli, kiedy wieczorem dzwoniono na nieszpory, które jeszcze miał odśpiewać. Tutaj u tego Prussowskiego ten dziwny się przedstawiał widok, że mu włosy jego zrosły się w same małe kędziory. Dzieje się to skutkiem choroby głowy, która się zwie po polsku kołtun (Chalton), po łacinie plica. Kto ją dostanie, choruje najprzód na śmierć na okropne bole głowy, a kiedy te przejdą, zlepiają i zrastają się w kędziory jednym wszystkie, innym mniej lub więcej włosów; niektórym nawet, jak to jednego widziałem w Łowiczu, skręcają się włosy na całej głowie w wielką kupę, jakoby kapelusz pilśniowy. Nie można zaś ani nożycami ani czem innem włosów tych odcinać ani ruszać, jeżli chory nie ma stracić słuchu lub podniebienia lub najczęściej wzroku, jak zresztą i prócz tego choroba ta wywołuje to, że w Polsce spotkasz więcej ślepych niż w jakimkolwiek innym kraju. U Kozakówi, Tatarów choroba ta od dawien dawna była bardzo pospolitą, w Polsce zaś rozpowszechniła się w ostatnich trzydziestu, czterdziestu latach.

Tekst na podstawie: Xawery Liske – Cudzoziemcy w Polsce, 1876 r.