Cytaty staropolskie
Złe prawo gorsze jest niźli tyran nasroższy. Bo wżdy tyran odmienić się, abo namówić, abo umrzeć może, i jego tyraństwo ustaje. Ale złe prawo zawżdy trwa, zawżdy zabija i szkodę czyni i na duszy, i na ciele. Jest jako lew i bestyja nierozumna, która namówić się nie da, aż ją zabić i umorzyć.
Ma Polak szatę znamienitą, to jest równą z swym panem wolność. Ma ozdobny pierścień złoty, to jest szlachectwo, którym najwyższy najniższemu równym w Polszcze jest. Ma wołu spolnego z królem panem swym, to jest prawo pospolite, które tak jemu, jako i królowi jego w Polszcze, jako wół zarówno służy. Obaczże urodzony koronny synu zacność swoje...
Na coż się panie żenisz, rzekszy bez urazy,
Z tak piękną dziewką; żebyś patrzył? Są obrazy.
Wolno tobie bez grzechu, pojźreć i na cudzą,
Bo gdzie dzwony bez serca, nikogo nie budzą.
Coż po ogniu, co, proszę, bez knota po łoju,
Na ratusz iść bez głowy, bez ręku do boju?
Najpodlejszy w tej mierze rozgarnie cię sędzia,
Źe każda potrzebuje rzecz swego narzędzia.
Kanon kalabryjski abo munsztuk dęty, z prostemi czankami i z łańcuszkiem okrągłym, młodemu koniowi utwierdza i podnosi głowę, daje wolność językowi, nie obraża bródki i czyni smaczne pojęcie.
Cenzor w każdej szkole był jeden, czasem sekretny, czasem jawny, podług woli profesora; ale choć on był sekretny, czyli tajemny, czuli go przez skórę studenci. Wybierali profesorowie na ten urząd z chudeuszów statecznego i zazwyczaj zauszniczka.
Zła jest rzecz niebezpiecznie chorować, gorsza choroby swej nie znać, najgorsza złośliwego i zdrowiu swemu nieprzyjaźliwego lekarza sobie obierać, i temu się powierzać, który miasto uleczenia zabić myśli, a na miejsce lekarstwa, truciznę podaje. Acz i niedbały, także głupi, częstokroć śmierci bywa przyczyną: a choć nie ze złości i chcenia, jednak nie z mniejszą tego, co dokonał, szkodą.
Bo też coraz w większe ludzie wojskowi wdawali się pijaństwo, z której konsekwencyjej trudno się było spodziewać statku i powagi, chyba hultajskich terminów, co się w krótkim czasie weryfikowało, kiedy swego marszałka rozsiekali, człowieka wielce zacnego, Kazimierza Żeromskiego, starostę czeczerskiego, a potem i Gosiewskiego, hetmana polnego i podskarbiego litewskiego, kazawszy mu się dysponować, deliberatissime [najrozmyślniej] rostrzelali z jednego tylko małego podobieństwa i fałszywego udania, i inszych w tumultach nazabijano wielu żołnierzów; o który postępek tracono zaś kilku pułkowników okrutną ćwiertowaną śmiercią w Warszawie na przyszłym sejmie, jako to: Niewiarowskiego, Jastrzębskiego i inszych. Na drugich stanęła infamia, których nie możono pochwytać.
Naprzód jako to jest rzecz dobra i sławna, zjednoczenie tych państw, tak to potrzeba obmyśliwać, aby to długo trwało. Toć to jest mądrego człeka rzecz: nie tylko począć, nie tylko uczynić, ale aby też to długo trwało, obmyślić. Trwać ta sprawa długo nie może, jeśliże waszmość nie znajdziecie obyczaju obierania nowego króla tempore interregni: bo ta sprawa pewnie to rozerwie to zjednoczenie.
Toż dopiero zrobiwszy bałwan z jakich starych gałganów, wypchany słomą na znak Judasza, wyprawili z nim na wieżą kościelną jednego lub dwóch spomiędzy siebie, a drudzy z kijami na pogotowiu przed kościołem stanęli. Skoro Judasz został zrucony z wieży, natychmiast jeden, porwawszy za postronek uwiązany u szyi tego Judasza, włóczył go po ulicy biegając z nim tu i ówdzie; a drudzy goniąc za nim bili go kijami, nieprzestannie wołając co z garła: „Judasz! Judasz!”, póki owego bałwana wniwecz nie popsuli.
I tak one srogie pociechy obróciły się w wielki smutek, bo król przez cały dzień i nie jadł, i nie gadał z nikim, wszystek dwór jak powarzony. Tak ci i mnie zbawili tak kochanego zwierzęcia, i sami się nie nacieszyli, jeszcze sobie turbacyjej przyczynili.