stądże go od ich narodu, na wieczną hańbę francą nazwali

[...] Osmy Karzeł Król Francuski, serca i rozumu wielkiego pan, podbiwszy insze chrześcijańskie państwa pod się, pod Neapolim przyciągnął, gdzie Hiszpani ludzie chytrzy, mocą się temu panu bronić nie mogąc, żołnierze mu chlebem z niegaszonem wapnem pieczonym, wodę otrutą, nawet niewiastami plugawemi, od siebie z miasta wypędzonemi zarazili, co lud on francuski, acz waleczny, ale z zuchwalstwa popędliwy od nich dostawszy, tak między się podzielił, iż z tamtąd wszyscy ten przymiot oberwawszy odciągnąć musieli, i wracając się, a drugim udzielając, na wszystko chrześcijaństwo rozesłał: nie żećby go Hiszpani przedtem nie mieli, przywieźli go z Indy, co na zachód Nowym Światem zową, zaraz z onemi okręty z któremi się Kolumbus rycerz zacny nalazszy tam te kraje wrócił: ale ludzie karni, trzeźwi, mierni, wstrzemięźliwi, skromniej się z nimi obchodząc, lekcej go cierpieli: jako skoro na Francuzy ludzie prędkie, popędliwe, a obżarte przypadł, przez wielkiego a zaraźliwego wszytkiemu chrześcijaństwu upadku rozszerzyć się nie mógł, stądże go od ich narodu, na wieczną hańbę francą nazwali: nie żejb im ziemką abo rodzeniem tameczną była, jedno iż ludzie nieskromni a obżarci dostawszy, drugim podali, a nieugaszonym ogniem zdrowia ludzkie w Europie podpalili. W którym to obżarstwie, że naszy ludzie z Francuzami wielką zgodę mają, i równie zdrowia nie szanując, i sile swej więcej niż trzeba ufając, na guz radzi łowią, a w opilstwie go jako w żagwi skrę chowając barziej żarzą, i więtszą zdrowiu pożogę przynoszą: i lekko to sobie ważąc leczyć nie rychło poczynają: i sumnienia o to mieć nie chcąc, kiedy go drugiemu co go jeszcze nie miał, w nierządzie udadzą: gdzie się tak spospolitował ten to przymiot, iż rzadki który by go w sobie jakiej sztuki nie miał, co jeśli o inszych narodach, mądrzy medici rzeczam się przypatrując sądzić chcieli: bezpieczniej o naszych, i naprostszy to powiedzieć może. Za którym jego spospolitowaniem i ludzie widząc te które barzo osiadł a zaraził, wzruszony, grzechu który popełnili sumnieniem, a żeby na onóż miejsce mąk nie przyszli, bojaźnią, do barwierzów się uciekają: i barwierze w ludzie z przestrachów obcych strwożone tak to wmawiają, iż każdego na france osądzając w opiek często barzo szkodliwy biorą: tak iż coby go jedno zabolało, choćby to pracą, przemożeniem, purgowaniem, wypoceniem, womitem, krwie upuszczaniem, albo rzeczami przyrodzenia nie wątlącemi uleczyć mógł, dekretem nieodmiennym do izdebki, źle niemoc gorzej przyczyny jej wybaczywszy [...]

Tekst fragmentu na podstawie wydania Przymiot i Cieplice z 1881 r.

Wojciech Oczko – Przymiot